Z okazji Walentynek dwie wiodące sieci kin przygotowały dla widzów tzw „Walentynkowe maratony”. Szczerze mówiąc, ogólnie nie przepadam za tego typu imprezami (nie mówię o Walentynkach, tylko o maratonach :D
) – wysiedzenie wielu godzin na tyłku, w kinowym fotelu, w otoczeniu
podchmielonych, głośnych ludzi (którzy w kinach pojawiają się tylko na
maratonach – „bo dużo i tanio!”) to dla mnie zawsze straszliwa katorga. W
dodatku pamiętam jeden tylko maraton, który przetrwałam bezboleśnie,
nie przysypiając – „Rodriguez/Tarantino” (Sin City, Deathproof, Planet
Terror) – wszak tego typu kino chyba najlepiej wypada na całonocnych
imprezach.
Anyway, wracając do Walentynek –
spodziewałam się na ten dzień wyjątkowo mdłej, przesłodzonej oferty i
muszę przyznać, że Cinema City moje oczekiwania w 100% spełniło ;) W ten szczególny dzień roku będziemy zasypywani miłosnymi sloganami przez tytuły takie jak „I że cię nie opuszczę”, „Kocha lubi szanuje” i „2 dni w Nowym Jorku”.
Nie są to może jakieś wybitnie złe filmy, „Kocha lubi szanuje” uważam
nawet za całkiem przyjemny, no ale jednak nic tu po mnie. Około godziny
3:00 w nocy mogłabym zostać odtransportowana do szpitala ze
zdiagnozowaną cukrzyca z powikłaniami ;)
Tymczasem nieoczekiwanie jakże przyjemnie orzeźwiająco wygląda
walentynkowa oferta w sieci kin Multikino!!! Maraton pod hasłem „Miłość
niejedno ma imię” w kontekście syfu serwowanego przez CC zapowiada się
przewrotnie i naprawdę wybornie! Musicie przyznać, ze „Drive”, „Kochankowie z księżyca”, „Cafe de Flore” i „Poradnik pozytywnego myślenia” nie wydają się oczywistymi tytułami, kiedy myślimy o ofercie dla zakochanych ;) Brawa dla „Multikina” za okazanie szacunku dla widza :)
I kurcze, kusi mnie ten maraton strasznie – waham się jednak, bo choć z
pewnością nie grozi cukrzycą, to widmo odleżyn i obcowania z tłumem
techno-dreso-walentynko-entuzjastów pozostaje wciąż realne ;)
(obrazki źródło: multikino.pl, cinema-city.pl)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz