Tagline na plakatach buńczucznie głosi,
że „Spring Breakers” „to nie film, to petarda” i ja się z tym całkowicie
zgadzam. Nowy obraz Korine’a to w zasadzie długi, kolorowy teledysk –
psychodeliczny, odjechany, świadomie kiczowaty i bijący po oczach.
Co w nim znajdziemy? Ano śliczne
disney’owskie gwiazdki, które parodiują same siebie, eksponując nagie
biusty, wydymając seksownie usta i kołysząc się wulgarnie w rytmach
fascynującej mieszanki świeżej, elektronicznej muzyki. Znajdziemy
przestylizowanego Jamesa Franco (którego w sumie nigdy wcześniej nie
podejrzewałam o jakiekolwiek zdolności aktorskie) w roli
gangstera-pozera, oblewającego się namiętnie litrami perfum od Calvina
Kleina. Znajdziemy dwie przegenialne sceny, które mają wielkie szanse
stać się kultowymi (mowa o napadzie w rytm „Everytime” Britney Spears i
PRZE-ARCY-GENIALNĄ scenę Aliena ssającego broń – ciary na plecach
gwarantowane!!!). Możemy też się upierać, że jest tu jakieś przesłanie,
morał, obraz rozpadającego się świata, zgnilizny pokolenia wychowanego
na wysysających rozum programach z MTV. Ktoś może twierdzić, że widzi w
„Springbreakers” nawet jakiś nihilizm, że ciągle tylko Nietzsche i
Nietzsche – taki skrojony na miarę naszych czasów, wsadzony w obcisłe
szorty, wypełniony botoksem, pokolorowany – i pewnie nawet z tym bym się
zgodziła.
Dla mnie jednak „Spring Breakers” to
przede wszystkim sztuka dla sztuki, przejaw parnasizmu wszechobecnego w
twórczości Korine’a, totalna orgia audio-wizualna. I czasem nie chcę
myśleć o przesłaniu, motywacjach, sensie całej historii. Czasem w ogóle
nie mam ochoty na „jakąś historię”. Czasem po prostu pragnę, by obraz
mnie zahipnotyzował, muzyka mnie wessała, a całość przyciągnęła z siłą
czarnej dziury. Chcę zostać przemaglowana, rozjechana, wykorzystana, po
czym zostawiona z ogromnym opadem szczeki na podłodze – tak po prostu,
bez powodu.
A po „Spring Breakers” zbierałam szczękę z
tej podłogi dłuuugie godziny. A jak już ją zebrałam to miałam ochotę
wstać i bić brawa. Pocisk. Prawdziwy armatni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz