Cormac McCarthy - mój ulubiony amerykański pisarz – w roli scenarzysty
– yyyyyyyyyyyy – dalej chciałam wspomnieć o wypasionej obsadzie i
osobie reżysera, ale w zasadzie nawet gdyby w tym filmie grały muminiki,
a reżyseriem byłby Gargamel - samo nazwisko McCarthy’ego (choćby w
roli asystenta ogrodnika na planie filmowym) wystarczyłoby do wywołania u
mnie palpitacji serca i wytrącania się żelaza z krwi… Przeczytajcie
JAKĄKOLWIEK książkę tego autora, a potem cierpcie i wijcie się w bólu
razem ze mną czekając na premierę „Counselora”… Nigdy tak mocno nie
pragnęłam, aby był już listopad :D :D :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz