Frank Darabont nakręcił parę lat temu 
mocarny film pod tytułem „The Mist”, którego przesłanie było mniej 
więcej takie, że w obliczu katastrofy bezpieczniej zostać samemu niż z 
innymi ludźmi. Tezę tę właśnie w „Divide” potwierdza Xavier Gens, 
którego nigdy wcześniej nie podejrzewałabym o posiadanie nawet resztek 
mózgu – wszak na liście jego dotychczasowych osiągnięć notujemy takie 
anty-dzieła jak debilny „Hitman”, czy obrzydliwe „Frontiere(s)”.
Nie podejmę się rozstrzygnąć, czy jest to dobry film, ale z pewnością
 „Divide” to twór niewygodny i niepozwalający łatwo usunąć się z 
pamięci. Jest to taki typ filmu, po którym odechciewa się czegokolwiek, a
 w szczególności kontaktów międzyludzkich. Gwarantowana przynajmniej 
tygodniowa depresja i socjopatia podsycona o przynajmniej trzy levele.
 
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz