Z trzech wielkich i niecierpliwie wyczekiwanych letnich blockbusterów 
TAS-M podobał mi się najbardziej. O żenadzie „Prometeusza” nawet nie 
chce mi się wypowiadać. Batman jak to u Nolana – niby fajnie-fajnie, ale
 zabija go ta pseudo-realistyczna konwencja w połączeniu z miliardem 
idiotyzmów, jakimi naładowany jest scenariusz. Natomiast nowy Spiderman 
jest lekki, nienadęty, zabawny, emocjonujący, sprawnie nakręcony – 
idealna adaptacja komiksu. A Garfield w roli Parkera to po prostu 
przekozak!!! Niby delikatny, niby nieśmiały, niby wycofany, ale jak 
daleko mu do przerysowanej ciapowatości Maguire’a, która tak mnie 
wkurzała w Spidermanach od Raimiego. Wypas, no.
 
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz