I podany przeze mnie podtytuł uznajcie za wielki komplement. Bo 
„Królowie lata” prawdopodobnie nie leczą raka, nie nawracają Mormonów na
 Islam ani nie przesuwają gór – są za to idealnym przykładem filmu 
uspokajającego, kojącego i wywołującego pozytywne emocje. Taka lajtówka 
podana bez banału, ale też bez wzdęcia, okraszona  inteligentnymi 
dialogami, lekko ironicznym, ale nie nachalnym, bezpiecznym humorem i 
nieprzeszarżowanymi kreacjami aktorskimi. Do tego całość pięknie spięta 
chilloutową, krzepiącą muzyką i urokliwymi  zdjęciami. Magia w wydaniu 
na co dzień :)
 
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz