5. Tess – Długo 
wzbraniałam się przed obejrzeniem tego filmu – zupełnie niepotrzebnie – 
mino iż jest szalenie długi i statyczny, to sposób narracji niesamowicie
 wciąga i widz dosłownie wsiąka w opowieść. Bije z niego niesłychany 
smutek, wywołany chyba poczuciem nieuchronności losu bohaterki, które 
naprawdę porusza.  Cudowny klimat, piękne zdjęcia i boska Nastazja 
Kinsky razem tworzą jeden z najwspanialszych filmów Polańskiego.
4. Repulsion – Co czyni 
„Wstręt” tak bardzo fascynującym filmem?  Anielska buźka głównej 
bohaterki w połączeniu z iście diabelskimi rzeczami, dziejącymi się w 
jej głowie. Mimo iż powstał ponad 40 lat temu wcale się nie zestarzał i 
nadal przyprawia o dreszcze. Z jednej strony chce się chłonąć klimat i 
ogląda się całość w niemal hipnotycznym transie, z drugiej strony 
pragnie się odwrócić wzrok, zamknąć oczy z przerażenia, podglądać tylko 
poszczególne sceny przez palce, z narastającym wstrętem… Właśnie tak 
powinien wyglądać porządny horror.
 3. Rosemary’s Child – 
początkowo podchodziłam do tego filmu nieufnie, bo niespecjalnie 
przepadam za tematyką szatanów, diabłów i innych czortów czyhajacych na 
bezbronnych ludzi :) Oczywiscie moje obawy byly calkowicie bezpodstawne, bo Dziecko 
Rosemary sprawdza się po prostu swietnie jako angażujący dramat 
narastajacego osamotnienia i osaczenia cieżarnej kobiety i okultystyczny
 klimat wcale nie jest jakis nachalny. Co wiecej – do niemal ostaniej 
chwili nie wiadomo, co sie stalo naprawde i gdyby w ten sposob film sie 
zakonczyl – niedopowiedzeniem – to moja ocena byłaby jeszcze wyzsza… Ale
 przez to wylozenie „kawy na ławe” w ostatnich scenach film traci, IMO. 
Cudowna rola Mii Farrow!
2. Frantic – ależ ja 
uwielbiam ten film! Wspaniały kryminał z cudownie gęstniejącym z każdą 
minutą klimatem, z narastającym poczuciem bezsilności i zagrożenia, z 
krążącym złowieszczo, po urokliwych uliczkach Paryża fatum w roli 
głównej i z czymś bliżej nieokreślonym – fascynującym i przerażającym 
jednocześnie – pulsującym pod powierzchnią. Genialne i chyba 
charakterystyczne dla Polańskiego przedstawienie relacji dwóch osób na 
poziomie fascynacji połączonej z przerażeniem i strachem. A Emmanuelle 
Seignier i jej taniec w czerwonej sukience to po prostu kwintesencja 
słowa seksualność i jedna z najbardziej zmysłowych scen w historii kina.
1. Bitter Moon
 – niesamowicie gorzka i boleśnie prawdziwa opowieść o gasnącym 
pożądaniu, okraszona odrobiną perwersji i znakomitym aktorstwem. 
Emanuelle Seignier jest uwodzicielska i piękna jak zawsze, ale 
prawdziwym zaskoczeniem jest świetna rola Hugh Granta – króla komedii 
romantycznych w totalnie antyromantycznym filmie! Świetne zdjęcia, 
wciągający klimat i bardzo smutna refleksja na temat kolei wydarzeń 
następujących w związkach – „Lovers should quit when their passion is at
 its peak…not wait until its inevitable decline…”. Dla mnie to 
najwspanialszy film Polańskiego i jeden z ukochanych filmów ever. Choć 
romantycznie zakochanym nie polecam :D 
 
Z Twojej piątki widziałem tylko Frantic i (wieki temu) Dziecko. Nie lubię ich za bardzo, zresztą w ogóle nie lubię filmów Polańskiego. Wyjątkiem są nowe Rzeź i Autor widmo. Chciałbym jeszcze zobaczyć Tess kiedyś, bo nie daje mi spokoju :D
OdpowiedzUsuńAutora Widmo byłby tuż za tą piątką ;)
OdpowiedzUsuń