środa, 5 grudnia 2012

"Tree of Life" czyli "Bełkot Roku"

Blog w budowie. Dotychczasowy adres: anna-roz.blog.pl

Nadchodzi czas rozstrzygania rozmaitych filmowych plebiscytów i nadrabiając zaległości z zeszłego roku doszłam do „Drzewa życia”. Muszę przyznać, że tak pretensjonalnego i nadętego filmu to nawet w Europie ze świecą szukać… Przy mallickowym bełkocie szczytowe osiągniecie mistrza pseudoartystycznego samogwałtu, Larsa von T – „Antychryst” – wydaje sie tryskać epą. Nie mówiąc już o utrzymanej w podobnym tonie „Melancholii”, która postawiona obok „Tree of Life”, zdaje się być filmem akcji ;) Na plus mój ukochany parszywy ryj Seana Penna (który oczywiście jest stworzony do krzywienia ust w grymasie „goł fak jorself, bijacz!”, a nie do patrzenia w gwiazdy z zadumą nad sensem życia) i najlepsze CGI dinozaury od czasu „Parku Jurajskiego”, serio ;) Zdecydowany top 2011 jeśli chodzi o formę bez treści i w kategorii filmy przyrodnicze.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz