czwartek, 21 sierpnia 2014

"Hannibal" (serial) czyli "Na co nie marnować urlopu"

Sierpień to mój ulubiony miesiąc w roku - po długim wyczekiwaniu przychodzi wreszcie upragniony urlop, a wraz z nim czas na nadrobienie zaległości kinowych i serialowych przede wszystkim ;) Natchniona wolnością obejrzałam w ostatnich tygodniach finałową serię genialnego "The Killing", ostatni sezon fatalnego "Californication" i  wzięłam się wreszcie z nadzieją na fajną rozrywkę za osławionego  "Hannibala" - sezon 1 i 2. I to właśnie trzecia z wymienionych przeze mnie pozycji zainspirowała mnie do dłuższego posta - niestety, nie z powodu swojej rewelacyjności.



Nim przystąpię do jechania po tym pretensjonalnym ścierwie zaznaczę, że nie przepadam za "Milczeniem owiec" i całą resztą serii, Hannibal w wykonaniu Hopkinsa po mnie zawsze spływał, a jedynym post-harrisowym filmem, który uważam za warty obejrzenia jest "Manhunter" Mistrza Manna z 1986  - wybitnie olewany od lat przed hopkinsofili (Hannibala zagrał tu Brian Cox). A pisze to tylko po to, by zaznaczyć głośno i wyraźnie, że Hannibal  nie jest dla mnie żadną legendą, a prób zastąpienia Hopkinsa innym aktorem nie umieszczam w kategoriach profanacji.

 Przechodząc do meritum - plusy nowego "Hannibala" są dwa - kozacka brutalność scen morderstw oraz Mads Mikkelsen jako tytułowy bohater. Zacznę od brutalności -  psychopaci w "Hannibalu" to sadystyczni kanibale, zdeprawowane świry, szaleni wizjonerzy. Co za tym idzie pozostawione przez nich zwłoki ofiar okaleczone są zwykle w niekonwencjonalny i niemieszczący się w głowie sposób. Nawet ja - wybitnie wprawiona w oglądaniu posoki istota - muszę przyznać, że ze dwa razy musiałam uchylić wzrok i przyznać, że to już za wiele dla mojej blond główki ;) Szacun dla twórców tym większy, iż stacja imitująca ( i produkująca) "Hannibala" to żadne HBO, tylko najzwyklejsza publiczna kablówka :) Takie rzeczy w zwykłej telewizji - to się nie mieści w głowie ;)

Jeśli zaś chodzi o drugi plus - Madsa Mikkelsena - to muszę przyznać, że jego interpretacja Hannibala bije  tę od Hopkinsa na głowę. Nasz dr Lecter to naprawdę psychiatra, lekarz i dystyngowany, obyty człowiek, będący jednocześnie prawdziwym, zimnym, skurwysyńskim psychopatą, a nie przeszarżowanym clownem-mordercą syczącym zza krat. Fajna rola Mikkelsena to niestety jedyna pozytywna kreacja w "Hannibalu", bo cała reszta obsady z głównym bohaterem w interpretacji Hugh Darcy'ego na czele i jej wyczny na planie to jakieś kosmiczne jaja i żenada stulecia. Dziwi to ogromnie, bo na liście płac odnajdziemy takie nazwiska jak Laurence Fishburne, Michael Pitt czy Gillian Anderson i to one te jaja nam serwują.

Wyżej wymienionym aktorom w wykreowaniu fajnych postaci nie pomaga scenariusz, który delikatnie mówiąc jest totalnie z dupy. Przeciętny odcinek wygląda następująco: mamy niebotycznie brutalną, kopiącą w twarz scenę odnalezienia zwłok, a następnie w mgnieniu oka dowiadujemy się kim jest morderca. Śledztwa w zasadzie nie ma - główny bohater ma wizję, buduje portret psychologiczny, po czym okazuje się, że tylko jeden w całych Stanach człowiek pasuje do tego portretu. BINGO! Wypada tylko ruszyć tyłek i go schwytać... W międzyczasie bohaterowie snują się i prowadzą nawiedzone, BARDZO MĄDRE rozmowy, żywcem przepisane z fejsbukowych fanpejdży typu "Sto najlepszych cytatów Paolo Coehlo", Hugh Darcy ma wizje jeleni i odpływa, wścibska dziennikarka łazi po miejscach zbrodni i robi zdjęcia, a Hannibal serwuje jakiś pasztet. Tyle. Szczególnie drażni ta pretensjonalna psychoanaliza na poziomie uczestników kółka psychologicznego w gimnajzum i narastająca wraz z rozwojem serialu oniryczność (coraz więcej jeleni!!!), która naprawdę męczy.

Bleh, to tyle. Nie polecam, rozrywka to słaba, bo ciężko ten shit się ogląda i niejednokrotnie zmuszona byłam przewijać co bardziej pretensjonalne i nudne fragmenty. 

4/10 


PS. Aha - finał drugiej serii to jakieś totalne kuriozum. Twórcy chyba pozazdrościli "Grze o tron"  i zgotowali widzom krwawą posokę na głównych bohaterach na miarę Red Wedding. Z drugiej strony jestem pewna, że w trzecim sezonie zamiast "Gry o Tron" "Hannibal" okaże się "Dynastią" i 99% rzekomych ofiar skończy ze złamanym małym palcem u nogi ;) Kto przyjmuje zakład? ;)

10 komentarzy:

  1. Spojrzałam na tytuł i już miałam w głowie pełen sprzeciwu komentarz, ale...:) W sumie tak, masz rację:) Trafiłaś w sedno:) Ja oglądałam ten serial dla głównej postaci oraz scen gotowania, które przyprawiały mnie niemal o orgazmistyczne odczucia:D Całą resztę mogłabym zwyczajnie przewinąć, bo rzeczywiście jest zwyczajnie głupia i nie trzyma się kupy. Te wizje Willa i rozmowy z Lecterem... Tandetne psychoanalizy...:) Jednym słowem brak scenariusza i brak dobrych dialogów.

    Czasami podobała mi się grafika w tym serialu i jakaś taka precyzyjna chirurgia scenografii (laboratoria na przykład). No i wprost KOCHAŁAM sceny przygotowań do kolacji u Haniego :D

    Zakończenie II sezonu - żenada:)

    OdpowiedzUsuń
  2. To fakt, sceny przygotowań do kolacji są ciekawe, a do tego wypadaja szczególnie fajnie w montażu z rekonstrukcjami morderstw na miejscach zbrodni :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Obtaczanie wątróbki mąką <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  4. no to pocisnęłaś kochana ;) Mi się tam całkiem serial podobał, rozczarowałam się tylko finałowym odcinkiem drugiego sezonu. Ale faktem jest, że oglądałam go głównie dla Maddsa Mikkelsena. Jego postać rekompensowała mi wszystkie inne słabsze strony serialu. I podobała mi się również Gillian Anderson. Sceny pichcenia mistrzowskie i zawsze mi przy nich o zgrozo ślinka ciekła :P Generalnie serial poleciłabym znajomym, no ale każdy ma swoje zdanie :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No zobaczymy, co nam podadzą twórcy ( i co Hannibal zaserwuje ;)) w sezonie trzecim, bo serial zdecydowanie się zmieni, skoro już wiadomo o preferencjach żywieniowych głównego bohatera ;) Mam nadzieje, ze bedzie mniej Willa i jego panienki, bo te postacie mnie najmocniej irytowały.

      Usuń
  5. Mogłoby być więcej tego śmiesznego psychiatry (nie pamiętam imienia), tego z laską :) Miał fajną rolę a potem wycieli jego postać.

    Monia, mnie też ślinka ciekła. Masakra :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Bije Hopkinsa na głowę - zdecydowanie racja. Wizje morderstw, ułożenie ciał - mega. A co mnie męczy jedynie w serialu? Odloty Will'a. I to strasznie, jest ich ZA DUŻO. Co nie zmienia faktu, że mimo to czekam na 3 sezon i z radością będę oglądać kolejne odcinki ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja właśnie lubię Hannibala w wykonaniu Hopkinsa. Ale, jeśli mam być szczera, kiedy pojawiło się info o serialu, doszłam do wniosku, że jeśli ktoś miałby zastąpić Hopkinsa w tej roli, to faktycznie Mikkelsen. Widzę, że rzeczywiście trafiło. :) Cóż, ogólnie niby mam gdzieś w odległych planach obejrzeć serial, ale one są coraz bardziej odległe i odległe...

    A o "Manhunterze" istotnie jakoś nie jest głośno. Ja się dowiedziałam o tym filmie stąd:
    https://www.youtube.com/watch?v=r8DlFPB1Mkw
    I mam plan obejrzeć. :)

    ...dobrze, że nikt nie ma bezpośrednio do czynienia z moją Listą Filmów Do Obejrzenia, bo by się w nią zaplątał i nigdy nie znalazł drogi z powrotem... :(

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie przepadam za postacią Hannibala. Zdecydowanie wolę Jasona z piątku trzynastego :D
    ~ Łowca Dusz
    http://filmomania33.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń