niedziela, 26 kwietnia 2015

"Fasandræberne" ("Zabójcy bażantów") czyli "Jak umierać w płomieniach z uśmiechem na ustach"

"Zabójcy bażantów"- niestety, mimo intrygującego zawiązania akcji i i bezkompromisowej brutalności, najbardziej kasowy duński film poniósł klęskę na całej linii. Winę za to powinny przyjąć na klatę trzy osoby. Po pierwsze - reżyser. Film się rozłazi, tempo jest nierówne i co chwila siada, całość nakręcono kwadratowo i trudno wciągnąć się w przedstawioną historię, przejąć choć trochę losami bohaterów. Po drugie - główny aktor. Podejrzewam, ze w zamyśle twórców miał być mrocznym detektywem skrywającym za kamiennym licem hardkorowo ponure sekrety. W praktyce jednak warsztat aktorski Nikolaja Lie Kaasa ograniczał się do wnikliwego patrzenia w jedno miejsce i posępnego marszczenia czoła, przez co detektywa Mørcka odebrałam bardziej jako średnio rozgarniętego retarda z IQ wielbłąda niż masterminda w rozpracowywaniu zbrodni. Nie ma też absolutnie grama chemii między nim a jego partnerem. No i po trzecie- scenarzysta. Interesujące w opowieści są jedynie brutalne retrospekcje, a cała akcja rozgrywająca się w teraźniejszości jest po prostu nieciekawa, naciągana, przekombinowana. Ciężko w nią uwierzyć i naprawdę trudno przełknąć głupoty serwowane nam w scenariuszu (ze szczególnym uwzględnieniem przemiany jednej z bohaterek z ciemiężonej ofiary w siejącą postrach na dzielni kung-fu pandę). Gwoździem do trumny "Zabójców bażantów" jest natomiast zdecydowanie śmierć pewnej niewiasty - w zamiarze twórców pewnie tragiczna i wzruszająca. Mianowicie dziewczyna osuwa się delikatnie w ogień, ogarnięta błogim spokojem i ukojeniem, nie wydając z siebie ani jednego jęku. No heloł!!! Kilka tygodni temu nawet jeden z czołowych kozaków w "Grze o Tron" jęczał niemiłosiernie i skomlał w amoku, skazany na śmierć w płomieniach, a tu takie cuda-wianki! ;)  Podsumowując - za warte uwagi uważam jedynie wątki poruszone w retrospekcjach. Cała reszta to jakieś nieporozumienie. Za pewne miało być mrocznie i ponuro, wyszło - karykaturalnie i niezamierzenie śmiesznie. Nie polecam.

4/10



4 komentarze:

  1. Ale jaki tytuł mroczny :D :D :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak się rozglądam po cudzych blogach, ocenach filmów i dochodzę do wniosku, że jestem jednak zbyt łaskawy :( Może te 6, to jednak za dużo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja poczatkowo tez myslalam o szóstce, potem o piatce, a ostatecznie pryz wystawianiu oceny jakos tak wyszło cztery ;)

      Usuń