czwartek, 25 kwietnia 2013

"Spring Breakers" czyli "Sztuka dla sztuki"

Tagline na plakatach buńczucznie głosi, że „Spring Breakers” „to nie film, to petarda” i ja się z tym całkowicie zgadzam. Nowy obraz Korine’a to w zasadzie długi, kolorowy teledysk  – psychodeliczny, odjechany, świadomie kiczowaty i bijący po oczach.

Co w nim znajdziemy? Ano śliczne disney’owskie gwiazdki, które parodiują same siebie, eksponując nagie biusty, wydymając seksownie usta i kołysząc się wulgarnie w rytmach fascynującej mieszanki świeżej, elektronicznej muzyki. Znajdziemy  przestylizowanego Jamesa Franco (którego w sumie nigdy wcześniej nie podejrzewałam o jakiekolwiek zdolności aktorskie) w roli  gangstera-pozera, oblewającego się namiętnie litrami perfum od Calvina Kleina. Znajdziemy dwie przegenialne sceny, które mają wielkie szanse stać się kultowymi (mowa o napadzie w rytm „Everytime” Britney Spears i PRZE-ARCY-GENIALNĄ scenę Aliena ssającego broń – ciary na plecach gwarantowane!!!). Możemy też się upierać, że jest tu jakieś przesłanie, morał, obraz rozpadającego się świata, zgnilizny pokolenia wychowanego na wysysających rozum programach z MTV. Ktoś może twierdzić, że widzi w „Springbreakers” nawet jakiś nihilizm, że ciągle tylko Nietzsche i Nietzsche – taki skrojony na miarę naszych czasów, wsadzony w obcisłe szorty, wypełniony botoksem, pokolorowany – i pewnie nawet z tym bym się zgodziła.

Dla mnie jednak „Spring Breakers” to przede wszystkim sztuka dla sztuki, przejaw parnasizmu wszechobecnego w twórczości Korine’a, totalna orgia audio-wizualna. I czasem nie chcę myśleć o przesłaniu, motywacjach, sensie całej historii. Czasem w ogóle nie mam ochoty na „jakąś historię”. Czasem po prostu pragnę, by obraz mnie zahipnotyzował, muzyka mnie wessała, a całość przyciągnęła z siłą czarnej dziury. Chcę zostać przemaglowana, rozjechana, wykorzystana, po czym zostawiona z ogromnym opadem szczeki na podłodze – tak po prostu, bez powodu.
A po „Spring Breakers” zbierałam szczękę z tej podłogi dłuuugie godziny. A jak już ją zebrałam to miałam ochotę wstać i bić brawa. Pocisk. Prawdziwy armatni.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz