piątek, 23 listopada 2012

"Skyfall" czyli "Wizualna orgia"

W sprawie „Skyfall” powiem tyle – ZDJĘCIA, ZDJĘCIA, ZDJĘCIA (Szanghaj!!!!!!!!!!!!!!!!!!!Płonąca Szkocja!!!!!!)!!!!!!!! Aż sprawdziłam sobie kto odpowiada za popełnienie tych arcypięknych kadrów – otóż mój nowy idol nazywa się Roger Deakins i gdybym miała tusz w drukarce, to prawdopodobnie wydrukowałabym sobie jego zdjęcie, powiesiła nad łóżkiem i co rano odprawiała nabożeństwa ku Jego chwale.

A sam Bond – łazi nieogolony, ale po skoku na pociąg poprawia mankiety ;) , pije Heinekena, otrząsnął się już po śmierci Vesper i powrócił do zaliczania wyjątkowo ślicznych kobiet – good for him :)
Do tego pełno w filmie tak zwanych „smaczków” dla miłośników serii, wielka frajda – jestem fanką takich zabiegów, a cała historia 007 zatacza w pewnym sensie koło i ciekawie się zazębia, dobrze rokując na przyszłość.
Do tego +miliard za Q i sprowadzenie jego postaci do takiej nieco (w sumie bardzo ;) ) nerdowskiej konwencji :)
Jedyny zgrzyt to dla mnie Bardem – rola przeszarżowana, zbyt groteskowa, będąca nachalną kalką Jokera z TDK, pasująca do Bonda jak pięść do nosa. Ale nvmd. I tak wyszłam nasycona i zadowolona :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz