czwartek, 28 listopada 2013

"The Counselor" czyli "Witajcie w świecie Cormaca McCarthy'ego!"

     Poznajcie ludzką stronę Cormaca McCarthy’ego! Genialny pisarz chyba po raz drugi w karierze daje swojemu bohaterowi wolny wybór!  Postać odgrywana przez Fassbendera wiodłaby wspaniałe życie, gdyby nie świadoma decyzja o wejściu na złą drogę. Co więcej kilkukrotnie Cormac lituje się nad nim, mówiąc wprost, co go tam czeka – bolito, snuff movie i ludzie, którzy „kiedy myślisz, ze nikt nie byłby w stanie zrobić czegoś tak złego – oni właśnie to robią„… Adwokat nie słucha jednak wyraźnych ostrzeżeń autora i kierowany chciwością wydaje na siebie wyrok.
    W tym miejscu scenarzysta przestaje być dobrym wujkiem i zaczyna być sobą – witajcie w świecie Cormaca McCarthy’ego! Nie da się żyć w tym świecie, nie stając się jego częścią! Tu nie ma miejsca na nadzieję i optymizm. Podjąłeś złą decyzję, schodząc na drogę grzechu – nie ma dla ciebie ratunku. Cormac to 100% nihilista i fatalista – funduje bohaterom piekło na Ziemi, a potem beznamiętnie przygląda się, jak wiją się i męczą, nie znajdując pocieszenia ani ulgi.
     „Adwokat” nie należy do filmów łatwych i przyjemnych, „Adwokat” to nie jest kino rozrywkowe, nie zabieraj się za „Adwokata”, jeśli przyciąga cię tylko nazwisko Ridley’a Scotta  – reżysera w tym filmie nie ma. A jeśli jest, to tylko po to, by realizować wizję zafascynowanego złym pierwiastkiem ludzkiej natury scenarzysty.
     Dżizas, spojrzałam właśnie na druzgocące oceny „Adwokata” na portalach filmowych – haha, już widzę te rozczarowane hordy biegnące z coca-colą w ręku na „nowy thriller twórcy Gladiatora z Pittem, Bardemem i cyckami Penelope Cruiz”, dostające w zamian niemal biblijną przypowieść o zlych wyborach i klasyczny, cormacowski moralitet o skutkach grzechu ;) Dysonans na miarę zeszłorocznego „Cosmopolis” i obecnych tłumnie na seansach  fanek Roberta Pattinsona ;)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz